Nie dalej jak w ostatnim poście,
pewna pani(autorka tego bloga),
wspominała coś, że
motywy świąteczne to tak nie za bardzo,
że w kwiatki to i owszem,
że nie ma sensu ozdabiać w Mikołaje,
bo takie to sezonowe,ulotne i w ogóle....
Dzisiejszy post jest równie,
jak nie bardziej świąteczny
jak poprzedni
a co za tym idzie wiarygodność
tej pani zmalała prawie do zera :D
Ale nie mogło być inaczej, gdyż wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie wczoraj: znalazłam u siebie fajny ryżowiec (o beznadziejności papierów ryżowych, też ta pani ostatnio coś napomknęła), puszek o ciekawych kształtach, sztuk kilka też znalazłam, poniedziałek upływał pod hasłem "przerwa w dostawie energii", uzbroić w pistolet klejowy się więc nie mogłam...
Więc tak od niechcenia, wzięłam już teeeeen papier ryżowy, a był niczego sobie Calambour go wyprodukował. Zagruntowałam już teeeee puszki, pięknie je fabra brała. Wyciągnęłam serwetunię w niebieską krateczkę i zaczęłam działać ;)